czwartek, 23 lutego 2012

Zebra


Wierszyk o zebrze wymaga dorosłego myślenia, ale i dla całkiem niedużego Jeremiego może być wesołą bajeczką. Pointa będzie zrozumiała kiedyś tam:)


Zebra

Pewna zebra czarno – biała,                             
była piękna, wręcz wspaniała!
Miała swych przyjaciół stadko,
dobrą była ich sąsiadką.

Wszyscy bardzo ją lubili,
aż do jednej takiej chwili,
gdy ktoś rzucił od niechcenia,
że się zebra jakoś zmienia.

Paski bledną jej na grzbiecie
i najbrzydsza jest na świecie!
Nie zaprzeczy także nikt,
że jej uśmiech z pyska znikł.

Zebra martwi się i płacze;
jak ja wszystkim wytłumaczę,
że się u mnie nic nie zmienia?
Skąd u licha złe spojrzenia?

Obejrzała w lustrze ciało;
nic z paskami się nie stało.
Wierząc jednak w cudze słowa
wnet zaczęła grzbiet szorować.

No i zebra szorowała
każdy skrawek swego ciała!
Tyle siły z siebie dała,
że została całkiem biała.

Niech więc nikt już nic nie plecie,
bo jedyna jest na świecie!
Biała zebra jak z obrazka,
bez czarnego na niej paska.

Jak sąsiedzi zobaczyli,
bardzo szybko, w jednej chwili,
zebrę znowu obgadali,
no i żyli sobie dalej.

Tak to już jest na tym świecie,
że gdy słuchasz, co ktoś plecie
i dla niego siebie zmieniasz,
to nikt tego nie docenia!                                                                           ilustracja Piotra Pawliny


środa, 22 lutego 2012

Piosenka Lwa Leona


                                   

Pół roku Jeremiego było okazją do napisania krótkiej bajeczki, spełniającej rolę życzeń dla Maluszka. Tak się stało, że każdy 22 dzień miesiąca jest świętem Jeremiego.


                                        Piosenka Lwa Leona
Kiedy Jeremi obudził się w swoim łóżeczku, zauważył, że zwierzątka z poduszek, co to przy szczebelkach mieszkają, mają bardzo tajemnicze miny. Przyglądał im się przez dłuższą chwilę, ale nie umiał odgadnąć skąd te dziwne spojrzenia. Chciał porozmawiać z Lwem, ale zawsze ochoczy do rozmowy Leon, tym razem nie zamienił z Jeremim ani jednego słowa. Kiedy chłopczyk już, już prawie się pogniewał na swoich łóżeczkowych opiekunów, usłyszał ciche -trzy, cztery- a potem wszystkie zwierzęta zaśpiewały chórem:
Jeremi, Jeremi
Bardzo Cię kochamy!
Na Twoje pół roku
Coś Ci zaśpiewamy!
Bądź zdrowy, wesoły,
Baw się często z nami!
Sprawiaj radość innym
W dzień i wieczorami!
Zwierzęta skończyły piosenkę i  w napięciu czekały, co powie Jeremi. Najbardziej niecierpliwił się czekając, oczywiście na pochwały, Lew Leon, bo to on wymyślił słowa piosenki. A Jeremi spojrzał na prężącego się z dumy Leona i uśmiechnął się szeroko, tak jak tylko on potrafi. Podobało się!!! Lew był szczęśliwy. Tymczasem Jeremi zamyślił się – Co to jest pół roku? – Może to całusy od Mamy i Taty?, może uściski od Babci i Dziadka?, może to wszystkie przytulanki-głaskanki?, a może to jeszcze coś zupełnie innego? Jeremi nie wiedział do końca co to takiego pół roku, ale wiedział, że z pewnością jest to coś radosnego. Uśmiechał się więc szeroko do każdego, kto pochylił się nad jego łóżeczkiem sprawiając wszystkim ogromną radość, bo o to prosiły przecież zwierzątka.

Pół roku Jeremiego




A teraz wierszowane życzenia dla Jeremiego, który 22 lutego skończył pół roczku.

Pół roku Jeremiego

Na pół roku Jeremiego,
pragnę uczcić święto Jego
wznosząc toast sokiem z gruszek,
pomarańczy i  jabłuszek.

Rośnij zdrowo, bądź kochany,
zawsze mocno rozpieszczany!
Niech się świat Twój pięknie zmienia.
Takie dzisiaj mam życzenia!
 
Przypominam przy okazji;
puszczaj wodze swej fantazji;
baw się z Żabą i Motylem,
Lwem Leonem, Krokodylem.

Razem z nimi śpiewaj śmiało,
by radości mieć niemało!
A na koniec, Jeremiego
Babcia cmoka w uszko jego.

Rodzinka

Zabawna historia z udziałem mojej kotki, była osnową wierszyka, który być może dla Jeremiego będzie odpowiedni za kilka ładnych lat, ale jest wesoły, dlatego publikuję:)


 Rodzinka

Między mąką a owsianką
Mól z Molową miał mieszkanko.
W nim mebelki całkiem nowe,
Romantycznie kolorowe.

Miał zapasów całkiem sporo,
Sam nie wiedział skąd się biorą?
Jadł więc Mól z Molową panią
Moc frykasów bardzo tanio.

Jedli, pili; pili, jedli,
Aż przy stole raz usiedli,
By planować dalsze życie,
Bo się czuli znakomicie.

A w słoiku, blisko kątka,
Właśnie lęgły się Molątka.
Domek ciasny, dzieci dużo,
Źle takie warunki wróżą.

Mól z Molową przestraszeni,
Poszukują więc przestrzeni.
Czasu to zajęło wiele;
Wszystkie piątki i niedziele.

Przeszukali cztery kąty,
Nie pasował im też piąty.
Teraz wloką się po stole
Mól z Molową, dwa ramole.

Na kolanach



Wierszyk "Na kolanach" powstał po wizycie wuja Krzycha u Jeremiego na jego 6 miesiąc. Jeremi powędrował na kolana wuja, początkowo minkę miał nietęgą, ale za chwilę uśmiechnął się do mamy i już było jasne, że Krzychu "kupił" Jeremiego. Wierszyk lepiej zaprezentuje się ze zdjęciem, dlatego pozwolę sobie (bez wiedzy i aprobaty Mai) wkleić je tutaj:)


Na kolanach

Ktoś mnie wziął dziś na kolana;
Patrzę w oczy tego pana;
Ma na głowie długie dredy,
Czy widziałem takie kiedyś?

Aż się boję tych „robali”!
Chcę, by z kolan mnie zabrali,
Więc  zamykam oczy w trwodze…
...ciągle siedzę na tej nodze…

Patrzę teraz w oczy mamy.
Mama mówi, że się znamy,
Że ten pan to jest mój wujek!
Już się niczym nie przejmuję!

Teraz wuj się śmieje do mnie,
Ja też śmieję się, lecz skromniej.
Wuj na imię Krzychu ma;
Jest przemiły, tak jak ja.

wtorek, 21 lutego 2012

Umowa i Chichranie na dywanie




Dwa poniższe wierszyki są komentarzami do zdjęć Mamy Jeremiego; zdjęcia były wesołe i wierszyki też mają w sobie nutkę wesołości:)



Umowa
Raz Jeremi ze swym Dziadkiem
umówili się ukradkiem,
że od teraz; i z tą chwilą
wspólną pasją czas umilą.

Jerry mały, Dziadek duży.
To zabawie dobrze służy:)
Więc grzechotki, w jednej chwili,
na kawałki rozłożyli:))))


Chichranie 
Raz Jeremi ze swym Tatą,
uraczyli się herbatą.
Siedząc razem przy stoliku,
omówili spraw bez liku:)

 
Co to uśmiech jest na twarzy?
Kto z nas je najwięcej warzyw?
Jak się jeździ na rowerze?
Na co ryba lepiej bierze?

Jak gadali, to się śmiali:)

z tego śmiechu się skręcali:)
W ich pamięci pozostanie
to chichranie na dywanie:)

Jejemi je



Maja, mamusia Jeremiego, wkleiła na swoim blogu filmik o tym jak Jeremi je jedną z pierwszych swoich zupek jarzynowych. Był tak zachwycony nowym smakiem, że otwierał buzię szeroko i niecierpliwie czekał na każdą łyżeczkę. A może nie czekał, tylko niecierpliwił się machając rączkami z  otwartym buziolkiem. Widok cudny! A do tego Jeremi mlaskał, wydawał różne dźwięki; amy, niamy i ochy! Jadł wspaniale, dlatego, po którejś z kolei projekcji filmiku, napisałam taki komentarz:


Jejemi  je (komentarz do filmiku)

Gdy chcesz uśmiech mieć na twarzy,
No i nowych wiele wrażeń;
Spójrz; Jeremi nasz kochany
Je ziemniaczki z jarzynkami.

Amów, niamów przy tym ile?
Tyle mlasków, westchnień tyle!
Jeremiemu tak smakuje
To, co mama dziś serwuje!

Z brody cieknie strużka ślinki
Na śliniaczek w małe świnki:)
Taki widok Jeremiego
Jest najmilszy ze wszystkiego!

poniedziałek, 20 lutego 2012

Basia u Jeremiego


 Do półrocznego Jeremiego przyszła w odwiedziny malutka, bardzo miła i śliczna dziewczynka. Na imię ma Basia. Chciała pobawić się z Jerkiem, ale...on tylko obserwował dziewczynkę, bo jeszcze nie potrafi bawić się z innymi dziećmi. Ale powstał wierszowany komentarz do zdjęć:

Basia u Jerrego

Przyszła Basia do Jerrego;
Bawmy razem się kolego!
Jerry robi śmieszną minkę;
Tylko patrzy na dziewczynkę...

Bawić jeszcze się nie umie.
Minie czas, zanim zrozumie;
Jak się bawić? I dlaczego
Basia mówi doń „kolego”?

Co to znaczy „baw się ze mną”?,
Że to sprawą jest przyjemną?
Basia, choć była przemiła,
Z Jerrym się nie pobawiła...

środa, 15 lutego 2012

Bajka szachrajka


Bajka dla Jeremiego z datą powstania to rzadkość:)  Choć raz nie mam wątpliwości:) Jest to druga wersja bajeczki, niestety pierwszej nie mam. Ale sens wierszyka taki sam!

Bajka Szachrajka (15 lutego2012)

Pewna żaba, całkiem spora,
mieszkała na dnie bajora.
W tym bajorze dla ochłody
bocian szukał zimnej wody.

Bocian prosił żabę grzecznie,
tak, by czuła się bezpiecznie,
niech pozwoli mu bez trwogi
w zimnej wodzie zmoczyć nogi.

Chętnie też posiedzi w łodzi,
bo w upale ciężko chodzić.
Łódź do żaby należała,
tuż przy brzegu sobie stała.

Żaba była zniesmaczona,
bo jej bociek nie przekonał,
że się tylko lekko schłodzi
i posiedzi sobie w łodzi.

W końcu jednak się zgodziła.
Pomyślała: "Będę miła".
Bocian z gracją wsiadł do łodzi,
pożarł żabę! O co chodzi?.

Z tej bajeczki morał taki:
Nie lubiły się zwierzaki!
Co ja piszę? Szkoda słów!
Do pisania siadam znów!

Żaba cała, no i zdrowa,
przed upałem wciąż się chowa.
Bocian nie zjadł żaby wcale,
chociaż głodny bywa stale.

Lecz bociany, prawda taka,
żab nie lubią od pisklaka.
To Francuzi, te niecnoty,
boćkom robią wciąż kłopoty!

Jedzą żabich udek wiele
w poniedziałki i w niedziele!
By to ukryć, proszę pana,
piszą bajki o bocianach!

Zasadniczym pokarmem bocianów są płazy, gady, drobne gryzonie, owady,  ich larwy, dżdżownice, ryby i młode ptaki. Żaby są w menu bocianów tylko na przedwiośniu,
gdy owady i gryzonie są jeszcze nieliczne

wtorek, 14 lutego 2012

Gryzołak i Podłogowiec



 W dzień Walentynek, 14 lutego Mamusia odkryła u Jeremiego pierwszego ząbka; była to lewa, dolna jedynka. O ile inne mamy pierwszego ząbka u swojego maleństwa wypatrują jak kania dżdżu, o tyle w przypadku Jeremiego było to całkowite, nieoczekiwane zaskoczenie. A babcia Elżbieta napisała wierszyk o Gryzołaku. Wcześniej, choć w tym samym dniu powstał inny wierszyk o pierwszym Jeremkowym ząbku; początkowo gdzieś zagubiony wśród wielu notatników ; szczęśliwie odnaleziony nosi tytuł "Pierwszy ząbek". Okazją do napisania kolejnego wierszyka, o jakże wymownym tytule "Podłogowiec", był fakt "zejścia " Jeremiego na podłogę, a dokładniej na matę rozłożoną na tejże podłodze, w celu doskonalenia umiejętności motorycznych.


Gryzołak (14 lutego 2012)

Stała się dziś rzecz wesoła:
-Mam zębola- Jerry woła!
I od dzisiaj z tej przyczyny
Będę gryzł nim sam jarzyny:)
I ziemniaczki, i buraczki,
i pieczyste z pysznej kaczki!

Koniec z butlą i śliniakiem,
jestem dużym "gryzołakiem"!
Ząbek słysząc te przechwałki,
pogryzł smoczka na kawałki:(
i wyszeptał do Jerrego:
-nie dam rady sam:( kolego:(


Ząbek numer jeden (14 lutego)

Mały Jerry dnia pewnego
odkrył w buzi coś dziwnego!
Język bada już to coś...
Co u licha? Co za gość?

Jest to rzecz nadzwyczaj twarda,
ma falbanki jak kokarda.
No i ugryźć łatwo może,
gdy do buzi rączkę włożę!

Mama ząbka zauważyła;
małą łyżkę przyłożyła;
stuknął ząbek głośno dość:
-to twój ząbek, a nie gość!


Podłogowiec (15 lutego 2012)


Jeremiemu dla zabawy
i by nabył większej wprawy,
Mama rozłożyła matę,
na niej kładzie akrobatę.


Sunie Podłogowiec mały,
bo to trening jest wspaniały:
Pupa w górze, głowa w dole!
Podłogowiec już przy stole:)


Żadna sprawa dla sportowca,
gdy się chce sportowcem zostać:)
Więc pracuje Podłogowiec,
by do celu szybko "dobiec"


Nagle, stanął niespodzianie,
a był przecież już przy ścianie!
Oczy senne się zrobiły;
śpi Jeremi, zbiera siły:)

czwartek, 2 lutego 2012

Bajka o źrebaczku


Wierszowaną bajeczkę o źrebaczku napisałam dla Jeremiego, bo miałam takie, może troszkę niezwykłe skojarzenie. Jeremi czasami był dla mnie takim maleńkim brykającym źrebaczkiem, choć jako półroczny niemowlak brykał jeszcze niewiele:)


Źrebaczek

Na pastwisku, tuż pod lasem,
konie wypasano czasem.
Wśród dorosłych całkiem koni,
źrebak za muszkami gonił.

Źrebaczkowi się nudziło.
Starszych  nic nie  obchodziło,
że ten kary konik mały
problem ma tak niebywały!

Marzył o koledze źrebak.
Bardzo kogoś mu potrzeba,
by z nim skakał, pasł się, biegał.
By to był dobry kolega!

Czekał źrebak  bardzo długo,
chodził w jedną stronę, w drugą...
Aż znudziło go czekanie
w samotności na polanie.

Postanowił, że o świcie,
zmieni swoje smutne życie.
Pójdzie w świat, choćby dlatego,
żeby spotkać się za kolegą!

Na granicy lasu z polem,
tam gdzie rosną dwie topole,
spotkał szarego zająca,
jak wystawiał grzbiet do słońca.

Źrebak usiadł koło niego,
i się zwierzył ze wszystkiego.
Opowiedział, że w świat rusza
tam, gdzie jego bratnia dusza.

Zając cieszył się ogromnie.
- Dobrze, że trafiłeś do mnie!
Znam konika ja takiego,
co być może twym kolegą!

Konik cały jest zielony,
skacze ciągle jak szalony
i przychodzi tutaj właśnie.
Bawi się, aż słońce zgaśnie.

Źrebak zastygł w swym uśmiechu...
Już nie będzie tak w pośpiechu
szukał nie wiadomo kogo
Dziś nie ruszy nawet nogą!

Czekał źrebak na konika,
w myślach z nim po łące brykał.
Zając krzyknął: - Jest tu! skacze!
- Strasznie mały nieboraczek!

Zawiedziony był nasz źrebak.
- Jaki dla mnie to kolega?
Z trawy go nie widać wcale...
Ruszam zatem, w drogę dalej!

Pewna sroka powiadała,
że konika raz widziała,
co nad morzem sobie mieszka.
- Czy to będzie mój koleżka?

Dni minęło ze sto może.
Wreszcie źrebak był nad morzem.
I znów przykrość go spotyka,
choć zobaczył tam konika.

Ten w odmętach morza mieszka,
ale żaden to koleżka!
Nie pobiega, nie je trawy!
To nie kompan do zabawy!

Źrebak mocno zasmucony
myśli: -  Wracam w moje strony!
Choć to nie do uwierzenia,
w morze rzucił swe marzenia.

Ruszył, gdy już było jasno.
Właśnie mijał jakieś miasto,
patrzy, a tu na wystawie
stoi konik, jak on prawie!

Źrebak szybko wszedł do środka.
Tam obsługa bardzo słodka,
przy kliencie już się kręci:
- Na co źrebak miałby chęci?

A ten biegnie do konika.
I ...nadzieja znowu znika!
Konik, owszem jest wspaniały...
...do bujania dzieci małych.

Na biegunach był to konik!
Nigdy nigdzie nie pogoni
i w dodatku cały z drewna.
Zakręciła się łza rzewna.

Źrebak otarł łzę, a w drodze
puścił swej fantazji wodze
i udawał, że kolega
z nim i z wiatrem razem biega.

Znów sto dni minęło blisko,
nim odnalazł swe pastwisko.
Witali go wszyscy miło,
aż przyjemnie się zrobiło!

Pobiegł źrebak gdzie jest struga.
Z lustra wody koń doń mruga.
Koń dorosły, a nie źrebak!
Teraz nic mu już nie trzeba!

Ma kolegów wreszcie wielu,
Teraz myśli o…weselu,
bo z piękniejszej części stada
klacz mu się na żonę nada!

Weselisko huczne było.
Wnet się źrebię urodziło
i znów wśród dorosłych koni
źrebak za muszkami goni…