wtorek, 9 kwietnia 2013

Sprawiedliwie...?

A ja jeszcze na podwórku. W dzieciństwie też miałam podwórko pełne drobiu i psa, który pilnował nocą ptactwa. Myślę, że Puszek (był owczarkiem podhalańskim, a imię dostał jako biała, puchata kulka) nie należał do szczęśliwych psów...

Na łańcuchu koło budy
leżał w słońcu kundel rudy.
Obserwował jednym okiem
stadko drobiu, tuż pod bokiem.

Kury, kaczki i indyki
małe dziobały kamyki,
jadły ziarno, co gospodarz
sypał z wiadra im raz po raz.

Ale gdy na grządki poszły,
kundel głos dawał doniosły,
a gospodarz biegł czym prędzej
i drób z grządek precz wypędzał!

Pan nagradzał psa sowicie,
by mu uprzyjemnić życie.
Co dzień rano chętnie dawał
do psiej miski mięsa kawał.

Kury kundla nie lubiły,
bo ten  nie był dla nich miły.
Także kaczki i indyki
ostrzyły na psa języki.

Ciągle głośno narzekały,
że to leń jest niebywały!
Tylko leży i co robi?
Donosi gospodarzowi!

By pogodzić towarzystwo,
pan w obejściu zmienił wszystko.
Ogrodził podwórko płotem,
przy tym pies stracił robotę.

Teraz biega na wolności
i pilnuje w misce... kości!
Drób zza siatki smutno zerka
na nać marchwi i selerka!

1 komentarz: