sobota, 1 czerwca 2013

Dzieci, moje dzieci...

Dzień Dziecka :) A takie są moje dzieci :) Wciąż dzieci ;)




a na obiad wpadniemy do Wilka ;)



Wilcze specjały


Wilk otworzył restaurację. - Zaserwuję tu kolacje. Podam gościom swe specjały, bom jest  kucharz doskonały! 
Biały toczek, biały fartuch, z gotowaniem nie ma żartów. Wilk na czwartek prosi gości, niech w tym dniu nikt z nich nie pości! Pieczeń już gotowa prawie. Wilk przygląda się potrawie; jeszcze soli, pieprzem sypie i próbuje czy nie szczypie. Coś brakuje tej pieczeni, coś w jej smaku chce wilk zmienić. Dodał jeszcze kminku troszkę. Poda ją z zielonym groszkiem. Wilk ukroił kęs niemały. Cóż, smak nie jest doskonały. Wilk się głowi: - Co tu dodać, żeby gości zaszokować? Już gotowe są ziemniaki, nać z pietruszki i buraki. Ale pieczeń nie gotowa, znów jest smaku próba nowa. Potem piąta i dziesiąta, wilk po kuchni wciąż się krząta. Wreszcie smak go zadowala. Wilk spogląda: pełna sala! Już wynosi swe półmiski, śle uśmiechy wokół wszystkim. Zapłacili goście sporo za kolację późną porą. Gdy spojrzeli na półmiski ich nadzieje zaraz prysły, że najedzą się u wilka i wybiorą potraw kilka, bo na stołach  widok  taki: zimny groszek i ziemniaki, są  buraki też czerwone suto octem przyprawione. Koło natki, tej z pietruszki, leżą mięsa dwa okruszki. Tyle zostało z pieczeni, którą wilk próbował zmienić! 


:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz