Kilka dni temu Jeremiego odwiedziły dwie koleżanki. Jedna nieco młodsza, druga kilka lat starsza. Maja opowiadała mi, że dzieci oddały się zabawom indywidualnym, z krótkimi epizodami wspólnego działania. Zrobiła kilka zdjęć. Jedno z nich ilustruje zdarzenie, którego tak naprawdę nie było, ale...od czego wyobraźnia. Tak to wyglądało:
Jeremi w środku. A swoją drogą ciekawe, co się dzieje z drugiej strony? Większa dziewczynka już coś trzyma, ale między młodszymi widać jakiś spór (?). Muszę poprosić Maję o interpretację.
Do Jeremiego, w odwiedziny,
przyszły we wtorek dwie dziewczyny.
Jedna malutka, bardzo słodka,
druga ciut większa, zgrabnie wiotka.
Jak obstąpiły Jeremiego,
to była heca na całego!
Zabawki wszystkie mu zabrały
i został z niczym, Jerry mały!
Ja za szkiełkiem obiektywu też nie dojrzałam, co tam się wydarzyło. Ale kolejna scena była taka: Jeremi stoi ze zdziwioną minką twarzą do mnie, a dziewczyny nadal tyłem - zawładnęły laptopem :) Kobitki górą ;)
OdpowiedzUsuń