niedziela, 18 listopada 2012

Bałwankowa pora

Na moim oknie zamieszkały LIDLowe bałwanki. Jeremiemu bardzo się podobają. Czekamy na prawdziwą zimę ze śniegiem, by ulepić Maluszkowi pierwszego w jego życiu bałwanka:) A ja napisałam wierszyk, w który włożyłam swoje dziecięce smutki; kiedy jako mało dziewczynka ulepiłam bałwana, a potem szłam do domu, bardzo przeżywałam jego samotność ciemną nocą. Martwiło mnie, że biedny bałwanek nie śpi, bo nie potrafi zamknąć węgielkowych oczu. Czy dzisiaj dzieci też mają takie problemy?

Gdy nadeszła mroźna zima,
śnieg zasypał wsie i miasta,
bardzo się cieszyły  dzieci,
że czas zimy wreszcie nastał!

Gdzie nie spojrzeć, bałwan stoi;
z grubym brzuszkiem, z guziczkami,
ma marchewkę zamiast noska;
patrzy na świat węgielkami.

A na głowie każdy bałwan
ma kapelusz albo czapkę.
Czasem dzieci mu wkładają
starą miotłę w śnieżną łapkę.

W dzień radosne są bałwanki,
śmieją się i dokazują.
Lecz gdy ciemna noc przychodzi,
zaraz się nastroje psują.

W niebo wtedy spoglądają,
bo spać nie potrafią nocą,
a gdy chmur nie ma  na niebie,
widzą jak gwiazdy migocą.

Gwiazdy błyszczą, by bałwankom
było raźniej stać na dworze.
Czasem dostrzec coś w ciemności
księżyc blaskiem swym pomoże.

A gdy ranek mroźny przyjdzie,
uśmiechnięte znów bałwanki,
będą patrzeć niecierpliwie
czy już jadą z dziećmi sanki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz