Przyjaciółka
Przyjaźń, pewno dobrze wiecie, cenna jest, jak nic na świecie! Kaczka o tym usłyszała, przyjaciółki więc szukała.
I znalazła! Co wy na to? Na podwórku, tuż za chatą. Jest nią zwykła kura biała,
lecz w przyjaźni doskonała!
Odtąd kaczka z przyjaciółką kwakała o wszystkim w kółko. Często jednak plotkowała,
bo też dar do tego miała.
Od ploteczek kura stroni, lecz już kaczka za nią goni, by przyczepić komuś łatkę,
by obgadać znów sąsiadkę.
Kura, znana z cierpliwości, wciąż na kaczkę się nie złości; wysłuchuje, odpowiada,
chociaż wcale nie jest rada! Wreszcie kaczce wygdakała o przyjaźni i dodała:
"Mówmy o nas, bardzo proszę, bo tych plotek ja nie znoszę!"
Kaczka nie czekała długo, przyjaciółkę ma już drugą. Kurę przed nią obgadała,
przyjaciółka doskonała!
***
Ząbki
Pewien Jasio, całkiem mały, miał garnitur ząbków białych. Gryzł ząbkami rzeczy wiele; jabłka, gruszki i morele. Gryzł cukierki, czekoladki, pączki, ptysie i roladki.
Gryzł też mięso i ziemniaczki, i paluszki takie z maczkiem. Ząbki mocno pracowały, były zdrowe, siłę miały.
Wieczorami, no i z rana, ząbki myć kazała mama.
Jaś wykręcał się od tego, aż tu w końcu, dnia pewnego, już nic ugryźć nie potrafił,
bo ból ząbka chłopca trapił. Kiedy płaczu był Jaś bliski, poszedł z mamą do dentysty.
Doktor zaplombował ząbka i uchylił wiedzy rąbka - W ząbku dziura się zrobiła,
bo dziecina go nie myła! Myj więc ząbki zuchu mały, by Cię nigdy nie bolały!
***
Spacer w deszczu
Dziś nie wyszedł Jaś na spacer, bo od rana niebo płacze. Lecą deszczu wielkie krople, cały świat za oknem moknie! Jaś przykleił nos do szyby i jest bardzo nieszczęśliwy, bo nie pójdzie na plac zabaw, z kolegami nie pogada! Po mieszkaniu Jaś się snuje, niczym dziś się nie zajmuje. Próżno patrzą w jego stronę książki równo ustawione. Do zabawy są gotowe cztery autka prawie nowe, klocki, kredki, malowanki, dzwonki, trąbka i organki. Są gotowe także misie, by zabawiać Jasia dzisiaj. Wyglądają wciąż z szuflady, lecz na Jasia nie ma rady!
Ja też chcę Jasiowi pomóc, bo z uporem siedzi w domu.
- Jasiu, ja cię bardzo proszę, pelerynę włóż, kalosze i na spacer idź, jak co dzień.
Nie rozpuścisz się wszak w wodzie!
***
Kałużniacy
Kiedy pada, leje, siąpi, kiedy niebo słońca skąpi, kiedy drzewa tracą liście, to jest jesień oczywiście!
A kto lubi deszcz i słotę, gdy iść musi na piechotę? Gdy, co krok nowa kałuża z mgły na drodze się wynurza? Ja nie lubię, mój kot też, kiedy z nieba leje deszcz!
Więc siedzimy smutni w domu i nikt nam nie umie pomóc.
Ale wierzcie, są i tacy, bardzo dzielni Kałużniacy, co gdy zrobią się kałuże, wybiegają na podwórze. Deszczu wcale się nie boją, pod parasolem nie stoją. Wybierają te kałuże, co głębokie są i duże. Skaczą śmiejąc się wesoło, woda pryska spod nóg wkoło.
Ciap, ciap, chlap, chlap, no i proszę, co potrafią ich kalosze!
Po zabawie Kałużniacy zabierają się do pracy, bo choć fajna ta przygoda,
to z ubrania kapie woda!
***
Wilk
Pewien Wilk, raczej ponury, jadał dotąd tylko kury. Aż tu nagle, dnia pewnego, postanowił coś nowego.
Wyjął rzeczy ze swej szafki, spodniom podwinął nogawki, włożył bluzę i skarpety.
Popatrz, Wilk z innej planety! W tym ubraniu zachwyt budzi i wśród zwierząt, i wśród ludzi!
Śląc uśmiechy w różne strony, Wilk już pomysł ma szalony!
Do bajeczki się zakrada...Po to była maskarada! A że bal to, a nie knieja, więc udaje wodzireja!
Kogut, Świnka i Kapturek, co liliowy ma mundurek, tańczą do muzyki w koło, a Wilk myśli, marszczy czoło i do tańca prosi Świnkę. Na jej widok łyka ślinkę.
Nie minęło minut sześć, a Wilk zdążył Świnkę zjeść!
Teraz na Kapturka pora. I z tym daniem się uporał, szybko wytarł brodę ścierką, wypił wody też wiaderko.
A na deser Kogut stary. Oj! brzuch boli, nie do wiary! Do szpitala na sygnale wieźli Wilka, by żył dalej.
Brzuch przecięty, wyszła Świnka, potem Kogut i dziewczynka.
Lekarz zaszył brzuch Wilkowi, do rozmowy jest gotowy.
Wilku bury, będę srogi, źle wybierasz życia drogi! Zamiast mięsa i tłuszczyku, jedz warzywa rozbójniku! Jedz marchewki w szarym sosie, a nie różowiutkie prosię!
Po jedzeniu szoruj zęby, by ozdobą były gęby!
Wilk ze wstydu uciekł w knieje. Nie wie nikt, co się z nim dzieje.
Ja nie tęsknię za nim wcale, wciąż omijam wszystkie bale!
***
Krasnalowa chatka
Krasnal razem z Krasnalową budowali chatkę nową. Z herbatników były ściany, waflem sufit wykładany. W ścianach piękne okiennice, a pod nimi trzy donice.
W tych donicach Krasnalowa słoneczniki ma hodować.
Dach z ciasteczek orzechowych, komin z rurek kakaowych. Domek pyszny, jak z obrazka! Krasnal z Krasnalową mlaska; ślinka cieknie im po brodzie, bo budują dom o głodzie! Nic nie zjedli na śniadanie, gdyż budowa to wyzwanie!
Minął dzień. Krasnali siły najzwyczajniej się skończyły…
Patrzy Krasnal, siedząc w kątku, na herbatnik w pierwszym rządku…
Nie wytrzymał! Wyrwał ciastko, schrupał i spokojnie zasnął. Krasnalowa z drugiej strony; chrup! herbatnik też zjedzony!
Rano budzą się Krasnale. Patrzą, chatki nie ma wcale! Jest stos ciastek i ciasteczek i orzeszka kawałeczek…
Teraz Krasnal z Krasnalową znów budują chatkę nową. Wiedzą że, gdy ktoś buduje z muru cegły nie wyjmuje, bo zawali się dom cały przez okruszek taki mały!
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz