Kto tak ma?
Ostatnio zastanawia mnie jak nazywa się choroba, która mnie dopadła.
Opowiem o jej objawach.
Kiedy rano wstaję z łóżka zamierzam szybko się ubrać, uczesać, i zabrać za życie. Pospiesznie idę do pokoju, gdzie wieczorem zostawiłam ubranie. Jest, wisi na oparciu krzesła, ale ktoś włączył telewizor, więc rzucam okiem na emitowany program. Nic ciekawego, postanawiam zmienić kanał. Niestety, nie ma pilota. Szukam go na stole i w ręce wpada mi książeczka TVK z niezapłaconym rachunkiem. Zabieram ją i idę do komputera, by przelać należność. Koło komputera leży komórka. Włączam komputer i czekając aż się nagrzeje, zaglądam do moich komórkowych zdjęć. Widzę nowe, jeszcze nie przesłane zdjęcia. Myślę, że warto zapisać je w moich obrazach. Brakuje kabelka. Idę do pokoju męża, bo może tam go znajdę. Na fotelu leży kotka, a wokół na obiciu pełno sierści. Postanawiam ją wyczesać. Wracam do przedpokoju po szczotkę, ale jak zwykle nie leży na swoim miejscu. Idę szukać do pokoju z telewizorem. Właśnie trwa relacja ze skoków narciarskich. Chcę obejrzeć, ale zrobiło mi się chłodno. Zabieram ubrania i idę do łazienki. Biorę szczoteczkę by umyć zęby i wtedy przypominam sobie, że mam zadzwonić do dentysty, by przełożyć wizytę. Wracam do przedpokoju, chwytam za słuchawkę, ale koło moich nóg łasi się kotka. Powinnam ją nakarmić. Idę do kuchni. Na gazie stoi czajnik z gotującą się wodą. Zaczynam robić kawę. W tym momencie przypominam sobie o lekach, które miałam połknąć kilka godzin temu. Wracam do mojego pokoju. W wejściu zaczepiam o paprotkę. Trzeba podlać kwiaty. Wracam do kuchni po wodę. Słyszę sprawozdawcę telewizyjnego i przypominam sobie rachunek do zapłacenie. I znów jestem w swoim pokoju. Widok niepościelonego jeszcze łóżka działa na mnie zachęcająco. Kładę się na minutkę. Głodna kotka miauczy donośnie, telewizor ryczy, czajnik szumi, przesuszone kwiaty zwisają smutno, zdjęcia wciąż tkwią w telefonie, rachunek TVK nie zapłacony, ja w koszuli nocnej, leki w pudełku, kawa w puszce…dentysta czeka na mnie od godziny. A ja czuję się tak zmęczona tą krzątaniną, że już na nic nie mam siły…Co mi dolega?
Ostatnio zastanawia mnie jak nazywa się choroba, która mnie dopadła.
Opowiem o jej objawach.
Kiedy rano wstaję z łóżka zamierzam szybko się ubrać, uczesać, i zabrać za życie. Pospiesznie idę do pokoju, gdzie wieczorem zostawiłam ubranie. Jest, wisi na oparciu krzesła, ale ktoś włączył telewizor, więc rzucam okiem na emitowany program. Nic ciekawego, postanawiam zmienić kanał. Niestety, nie ma pilota. Szukam go na stole i w ręce wpada mi książeczka TVK z niezapłaconym rachunkiem. Zabieram ją i idę do komputera, by przelać należność. Koło komputera leży komórka. Włączam komputer i czekając aż się nagrzeje, zaglądam do moich komórkowych zdjęć. Widzę nowe, jeszcze nie przesłane zdjęcia. Myślę, że warto zapisać je w moich obrazach. Brakuje kabelka. Idę do pokoju męża, bo może tam go znajdę. Na fotelu leży kotka, a wokół na obiciu pełno sierści. Postanawiam ją wyczesać. Wracam do przedpokoju po szczotkę, ale jak zwykle nie leży na swoim miejscu. Idę szukać do pokoju z telewizorem. Właśnie trwa relacja ze skoków narciarskich. Chcę obejrzeć, ale zrobiło mi się chłodno. Zabieram ubrania i idę do łazienki. Biorę szczoteczkę by umyć zęby i wtedy przypominam sobie, że mam zadzwonić do dentysty, by przełożyć wizytę. Wracam do przedpokoju, chwytam za słuchawkę, ale koło moich nóg łasi się kotka. Powinnam ją nakarmić. Idę do kuchni. Na gazie stoi czajnik z gotującą się wodą. Zaczynam robić kawę. W tym momencie przypominam sobie o lekach, które miałam połknąć kilka godzin temu. Wracam do mojego pokoju. W wejściu zaczepiam o paprotkę. Trzeba podlać kwiaty. Wracam do kuchni po wodę. Słyszę sprawozdawcę telewizyjnego i przypominam sobie rachunek do zapłacenie. I znów jestem w swoim pokoju. Widok niepościelonego jeszcze łóżka działa na mnie zachęcająco. Kładę się na minutkę. Głodna kotka miauczy donośnie, telewizor ryczy, czajnik szumi, przesuszone kwiaty zwisają smutno, zdjęcia wciąż tkwią w telefonie, rachunek TVK nie zapłacony, ja w koszuli nocnej, leki w pudełku, kawa w puszce…dentysta czeka na mnie od godziny. A ja czuję się tak zmęczona tą krzątaniną, że już na nic nie mam siły…Co mi dolega?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz