piątek, 7 grudnia 2012

Mikołaj

Mikołaj. Dla Jeremiego to jeszcze nic nie znaczące słowo. Postać Mikołaja obejrzał w książeczce "Wesołych Świąt", ale trudno 15 miesięcznemu dziecku wytłumaczyć, że oto dostał zabawkę od tego pana z siwą brodą, zwłaszcza, gdy odbiera ją z rąk bliskich. Trzeba jeszcze poczekać na te chwile, kiedy Jeremi będzie z wielką ciekawością, niecierpliwie czekał na prezenty mikołajowe podłożone w nocy pod poduszkę:) Będzie przeżywał wielkie, cudowne emocje! Aż do momentu, kiedy uświadomiony kolega powie mu, że to wszystko... bujda, a prezenty podkładają rodzice. I pryśnie czar jednej z najpiękniejszych dziecięcych iluzji... Szkoda, że tak jest zawsze...

Przyjechał dzisiaj do Jeremiego
pociąg z żyrafą z fabryki Lego.
Prezentem był on mikołajowym.
Cieszył się Jerry pojazdem nowym.
Uffał i puffał przez długie chwile,
radości pociąg przyniósł mu tyle!
Zabawek dostał Jeremi wiele
od bliskich gości w zeszłą niedzielę.
To też prezenty mikołajowe,
a ja wciąż sama zachodzę w głowę
jak Jeremiemu mam wytłuaczyć,
co ten Mikołaj właściwie znaczy?
W książce zobaczył pana siwego
nad wielkim workiem pochylonego.
Kartki przewracał Jeremi szybko,
odłożył książkę do szafki z szybką.
Kto to Mikołaj? Wyjaśnię może,
za rok okrągły, gdzieś o tej porze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz