Okrągły rok. Dziś myślałam o Jeremim i jego, mijającym już niebawem, pierwszym roku życia. Stąd wierszyk o miesiącach. Chyba jednak zbyt trudny, by małe dziecko zapamiętało nazwy dwunastu miesięcy. Ale wierszyk powstał, więc będzie na blogu i już. Ma w sobie nieco wiedzy etymologicznej. Tłumaczy pochodzenie nazw poszczególnych miesięcy, ale tych tłumaczeń jest wiele. Ja sięgnęłam po jedno z nich.
W styczniu, tyczniem kiedyś zwanym,
tyczki ciął chłop spracowany.
Mroźny luty trzymał w domu,
wyjść nie chciało się nikomu.
W marcu Mars się opiekował
każdym, kto z wrogiem wojował.
W kwietniu zawsze słońca sporo,
z tego kwiaty wnet się biorą.
Maj od Mai dostał imię,
co boginią była w Rzymie.
Czerwie dojrzewają w czerwcu,
stąd są pszczoły na kobiercu.
Ukwiecona w lipcu lipa,
z niej herbata wyśmienita.
Ukwiecona w lipcu lipa,
z niej herbata wyśmienita.
W sierpniu sierpem cięli zboże,
w żniwach aura dopomoże.
A we wrześniu wrzos liliowy,
uczeń do szkoły gotowy.
W październiku wyczesane;
len i runo też wełniane.
W listopadzie liść opada,
czas gdy smutek nas dopada.
W grudniu zmarzłe grudy ziemi,
czekają, aż coś się zmieni.
Styka się ze styczniem grudzień.
A co w styczniu robią ludzie?
W styczniu tyczniem kiedyś zwanym,
tyczki ciął chłop spracowany...
ciekawe:)
OdpowiedzUsuń