Kiedy zbliżał się czas powrotu do pracy mojej córki Mai, mamy Jeremiego, po urlopie macierzyńskim; należało rozwiązać problem opieki nad Maluszkiem. Właściwie od samych narodzin Jeremiego myślałam o tym, że to ja chciałabym i chyba powinnam zająć się Wnusiem. Bo kto? Niania (mam fatalne doświadczenia z nianiami mojej córki), żłobek?(dla mnie, pedagoga to instytucja zupełnie nieprzydatna w życiu dziecka, siedlisko chorób i stresów dla maleństw odrywanych od matek). Babcia jest najlepszą "instytucją" do opieki nad wnukiem; musi jednak dysponować niezłym zdrowiem i kondycją. Jeszcze kilka miesięcy przed 14 marca (dzień powrotu Mai do pracy), nie miałam ani zdrowia, ani kondycji. Dla Mai i Jeremiego zrobiłam wszystko, by dać radę. Mam nadzieję, że mimo obciążenia wieloma paskudnymi choróbskami doprowadzę Jeremiego do przedszkola:) Przedszkole to już zupełnie inna bajka: to nie tylko opieka, to rozwój oparty o socjalizację malucha. Od 4 roku życia bardzo wskazany:) Wrócę teraz do mojego babciowania. Kiedy już wszystko stało się jasne; to ja będę z Jeremim, przygotowałam pokój dla Maluszka, by wszystko było pod ręką. Podczas tych przygotowań z wielką ciekawością przyglądała się wszystkiemu nasza kotka Fiera. Nie należy ona do łagodnych i ma na sumieniu to i owo, dlatego myślałam jak izolować ją od Jeremiego. I te moje przemyślenia stały się podstawą do napisania kolejnego wierszyka:)
Koci problem
Przyszła wiosna; cudny czas…
Pierwsze kwiaty cieszą nas…
Przyszła wiosna, ale wiosną
Czasem też problemy rosną…
Maja wracać ma do pracy.
Co z Jeremim? …się zobaczy!
Rozmawiała mama z tatą;
Mają już odpowiedź na to.
No i jest jak tego chcieli;
Jerko jest u babci Eli.
Ma łóżeczko u niej własne:
Nie za duże, nie za ciasne.
Ma zabawki kolorowe:
"Kluchy" i gryzaki nowe,
Ma żyrafę z dzwoneczkami,
z długą szyją i nogami.
Żyrafa ma wzywać ludzi;
Gdy się maluch w łóżku zbudzi;
Ciągnie Jerry but żyrafy,
Bo zawołać nie potrafi.
Potem razem z babcią Elą
Na podłodze się weselą;
Podłogowiec pełza w tył
Ile tylko starczy sił.
Czasem na czworakach staje
I huśtawkę tak udaje.
Babcia śpiewa Jeremiemu,
on wtóruje po swojemu:)
Często „ba-ba” głośno krzyczy,
Lecz to babci nie dotyczy,
Bo dla Jeremka małego
„Ba-ba” nazwą jest wszystkiego.
No i gdzieś sporo po czwartej,
Kończą się u babci harce.
Mama Jerrego odbiera,
bo do domu jadą teraz.
Wreszcie kotka jest szczęśliwa,
A już była ledwo żywa,
Siedząc w jednym pokoiku
I słuchając dziecka krzyku.
Oburza ją ten porządek;
Bo gdzie podział się rozsądek,
By właścicielka mieszkania
Nic nie miała do gadania?
Zamykają drzwi przed nosem,
Tupią nogą, straszą głosem,
By trzymała się z daleka!
Trudno pojąć jej człowieka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz