W mroźne dni Jeremi na spacerach ma zawsze pomidorowe policzki:) Siedzi na saneczkach i nigdy nie wiem czy jest zadowolony, czy nie bardzo, bo minkę ma najczęściej zaciętą. Chyba złości się na Mróz?
Jeremiego szczypie Mróz.
Panie Mrozie, dosyć już!
Cały nosek mam czerwony
i policzki, z każdej strony!
Rączki też od Mrozu zimne;
nie są tak jak zawsze zwinne!
Nie potrafią lepić kulki,
takie sztywne są biedulki...
Złości się na Mróz Jeremi,
bo ten Mróz jest nie z tej ziemi!
Odejdź Mrozie! krzyczy Maluch,
zmarzł mi w butach każdy paluch!
Mróz poszczypał jeszcze chwilę;
widziano go właśnie tyle.
Poszedł gdzieś do innych dzieci,
teraz pięknie słońce świeci.
Słońce świeci, śnieg topnieje.
Pyta Jerry: Co się dzieje?
Ja chcę jeździć saneczkami,
a śnieg "spływa" strumykami!
Jeremiemu było smutno,
że przegonił Mróz i jutro
nie ulepi już bałwanka,
nie pojeździ już na sankach...
Nie martw się i nie smuć, proszę!
Nie dam za to i dwa grosze,
że na dobre odszedł Mróz.
Popatrz, pada śnieżek znów!